czwartek, 28 lutego 2013

Yes You Can!


Killer + dodatkowe ćwiczenia na brzuch DONE! Czyli standardowo jak każdego dnia wieczorny trening wykonany i kolejna porcja endorfin przyjęta :) Ale mimo tych endorfin, dzisiaj wyjątkowo odczuwam smutek. Pomimo, że mam cel, konsekwentnie do niego dążę, odnoszę sukcesy...ale wszelka radość nie może być kompletna, gdy nie masz z kim jej dzielić. Nie to, żebym się skarżyła, to ostatnia rzecz jaką mogłabym w tej chwili zrobić...ale chciałam zaznaczyć, że człowiek w pełni szczęśliwy to nie ten, który wszystko zachowuje dla siebie i wszystko robi dla siebie. Człowiek w pełni szczęśliwy to ten, który swoim szczęściem potrafi sprawić, że drugi człowiek też stanie się szczęśliwy. Potrafi dzielić się szczęściem, ale dzieli się tak, że z czwórki nie zrobi dwóch dwójek tylko dwie czwórki. Dlatego może lepszym słowem byłoby tutaj rozmnażanie szczęścia zamiast dzielenie. Należy doceniać każdą bliską nam osobę. Mówi się, że potrafisz coś docenić dopiero wtedy, gdy to stracisz. Ale właśnie nie o to chodzi, aby tracić! Chodzi o to aby w porę umieć docenić! Docenić za to, że ta bliska osoba z nami wytrzymuje ;) , wspiera, gdy tracimy siłę, motywuje, gdy zaczynamy wątpić, przypomina o wyznaczonym celu, gdy próbujemy puścić go w niepamięć, kocha nas, gdy nam samym braknie sympatii do własnej osoby, porządnie nami potrząśnie, gdy przyjdzie nam do głowy użalanie się nad sobą...Na ogół jest tak, że nie widzimy jak wiele dla nas robi, ale sprytnie wyłapujemy sytuacje, w których zawodzimy się na nim. Bo złe pamiętamy dłużej. Wynika to z naszej natury, negatywnie nastawionej na wszystko. I w tym sęk, aby zmienić tą naturę, zmienić nastawienie. Dziękować i doceniać za wszystko co ktoś dla nas robi a zapominać o przykrościach jakie nam wyrządza. To trudne, wiem. Ale rozpamiętywanie przykrości sprawia nam jeszcze więcej cierpienia i bólu, natomiast zapamiętanie i wspominanie rzeczy przyjemnych zdecydowanie poprawia nam nastrój.

Pamiętajmy, aby coś otrzymać, najpierw trzeba dać od siebie. Tak jest np. z inwestycjami wszelkiego rodzaju. Najpierw wykładamy własny kapitał, a następnie czerpiemy z tego zyski. A więc najpierw dajesz komuś szczęście, aby to samo szczęście (możliwe, że nawet ze zwiększoną siłą) wróciło do Ciebie.




środa, 27 lutego 2013

Wstań z kanapy i zacznij działać już DZIŚ!


Nie siedź bezczynnie! Nie przyglądaj się biernie z zazdrością jak inni dążą wytrwale do celu! Nie szukaj wymówek, szukaj sposobów! Wymaż ze swojego słownika słowo "jutro" jest tylko tu i teraz. Twoje szczęście leży w Twoich rękach, do roboty! :)


Serce Drogie!!!!

Nie pozwól nikomu tłamsić swojego potencjału..
Nie dawaj się wykorzystywać..
Nie tkwij w sytuacji, która Cię ogranicza!!

Życie jest po to aby z niego czerpać
..aby ryzykować..
..aby potykać się ..
..upadać..wstawać i odnosić sukcesy..
..aby ŻYĆ!!!!

Porzuć strach przed nieznanym

Jesteś białą czystą kartą :)
Wypisz i wymaluj na niej siebie-jak tylko chcesz

Nie poddawaj się
Sam fakt, że spróbujesz, dostarczy Ci juz mnóstwo satysfakcji !!! Postaw na siebie!!!  
Pomyśl o sobie!!!
Egoistycznie?? TAK!!!
Musisz zaznać szczęścia, jeśli chcesz dawać szczęście innym - by Ewa Chodakowska



Czyż ta kobieta nie jest najlepszą motywacją? Motorem napędowym? Mnie napędza niesamowicie, kocham ją za to co robi, dla nas KOBIET :) Teraz czas na nas, to my musimy zacząć robić coś dla siebie! Musimy zadbać o swoje szczęście! Jak już mówiłam wcześniej, szczęśliwym może być człowiek, który dobrze się czuje z samym sobą, który dobrze czuje się we własnej skórze. :)
  


poniedziałek, 25 lutego 2013

Warto się uśmiechać :)

Witam :) Na początek coś dla jeszcze większej motywacji


Co zrobić, gdy tracisz zapał w dążeniu do wyznaczonego celu? PODWÓJNY TRENING! Ostatnio miałam cudowny dzień. Wykonałam trening, tego dnia padło akurat na skalpel. Nie wiem czy to sprawka poprawionej kondycji, ale trening ten nie wywołał u mnie wyczekiwanych efektów- zasapanie, strumienie potu, maksymalnie przyśpieszony oddech...ale trening zrobiony, odfajkowane. Co najlepsze...fakt iż nie spociłam się jak "świnia" (nie wiem czemu tak się mówi :P) nie dawał mi spokoju. Po dwóch godzinach doszłam do wniosku, że czuję niedosyt, a więc zrobiłam jeszcze cardio i 4 treningi 6-minutowe. Nawet sobie nie wyobrażacie jak szczęśliwa byłam patrząc na kałużę (średniej wielkości) na podłodze :D i to uczucie spełnienia...<3 Wnioskuję iż nadszedł ten moment, gdy dzień bez treningu jest dla mnie dniem niekompletnym. Osiągnęłam ogromny sukces, czego z całego serca życzę i Tobie! :)

Skusiłam się dziś na czekoladę. Już zastanawiam się jak to zrekompensować mojemu ciału, ale zapewne będzie to podwójny trening :)

A teraz tak z innej beczki...czy Wy też macie wrażenie, że coraz mniej ludzi uśmiecha się na ulicy, tak po prostu, bez powodu? Idąc dziś po ulicy patrzyłam na przechodniów, na ich smutne, zmęczone, niezadowolone czasami wściekłe twarze. Wszędzie naokoło smutek, zazdrość, nienawiść, przygnębienie, narzekania. Co prawda mówi się, że narzekanie to dziedzina, w której Polacy nie mają sobie równych :P Ale moim zdaniem nie jest to powód do dumy. A nawet wręcz przeciwnie, trzeba się tego wstydzić! Trzeba to zmienić! O ile prostsze byłoby życie, gdybyśmy cieszyli się z tego co mamy, nie zaprzątając sobie głowy tym co MOGLIBYŚMY MIEĆ ALE NIE MAMY. Zarażajmy uśmiechem i radością! :) Co jeżeli to nam brakuje powodów do radości? Hmm...sama o sobie nie mogę powiedzieć, że moje życie daje mi mnóstwo powodów do radości i uśmiechu, ale mimo to staram się zarażać UŚMIECHEM :) Mam zmartwienia, jak każdy, ale to nie oznacza, że ludzie mają myśleć, że żyję tylko problemami. Od zawsze moim głównym zmartwieniem, które powodowało dyskomfort i brak pewności siebie, był fakt, że źle czułam się w swoim ciele. Główne tego skutki? Wstydliwość, przesadna skromność, brak odwagi, trudności w nawiązywaniu nowych znajomości. Bo nieważne jest jaki rozmiar nosisz, ważne, żebyś dobrze czuła się w swoim ciele. Znam osoby, które noszą rozmiar XL a są niesamowicie optymistycznymi osobami, radosnymi i zawsze uśmiechniętymi. Ja co prawda nosiłam rozmiar L czasami M (czyli według większości osób nie miałam na co narzekać), ale czułam się fatalnie w swoim ciele. Najgorsze miejsca mojego ciała? Zdecydowanie uda, plecy i piersi :(  Nad dwoma ciągle pracuję i wiem, że uda mi się je poprawić, ale trzeciego nie zmienię, z czym łatwiej będzie mi się pogodzić, gdy reszta ciała będzie zadowalająca.

Jaki morał z dzisiejszego postu? Zaczynamy od ciała. Potem pracujemy nad uśmiechem a na koniec zarażamy uśmiechem! :) 

sobota, 23 lutego 2013

Nie czekaj na idealny moment...

...wybierz moment i spraw by stał się idealny!

Jestem znowu, witam serdecznie :) Na początek dobre nowiny. Chwile załamania minęły i teraz może być już tylko lepiej! :D A może i nie? Mama zrobiła dzisiaj pączki...

Treningi? Codziennie bez przerwy! Dzisiaj zaliczony skalpel. Dieta? W miarę, w miarę...;) Gdyby nie te pączki byłoby jeszcze lepiej. Ale czuję się dziś szczególnie szczęśliwa, nie pytajcie dlaczego, po prostu endorfinki do mnie wracają. Może to dlatego, że luty się kończy a wiosna zbliża wielkimi krokami. Mimo iż bardzo lubię zimę, to na chwilę obecną mam jej serdecznie dość.

O właśnie to mi się teraz marzy :) wiosna...pora roku, która przywraca uśmiech na twarzach przygnębionych, zapracowanych smutasków. Zrzucamy ciężkie ubrania i wskakujemy w lekkie, kolorowe łaszki. Tak, tak, tak tego nam trzeba! Choć szczerze Wam powiem, że nie kompletnie jestem przygotowana na przyjście wiosny. Zawartość mojej szafy wymaga lekkiego remontu. Ostatnio nawet wybrałam się do CH Plaza, ale moja reakcja na to co znajdowało się na wieszakach w tych wszystkich "ekstra" sklepach, była dość OBOJĘTNA. Byle jaki łaszek, który z pewnością po kilku praniach rozciągnie się do rozmiaru XXXXXL odrzuca nie tylko z powodu wspomnianego faktu. Dodatkowe (jakże podobnie negatywne) emocje wywołują liczby zamieszczone na metkach, które jesteśmy zmuszeni odbierać jako wartość tegoż markowego (tylko szkoda, że MADE IN CHINA) ubrania, wyrażona w walucie polskiej. Nie mam zdrowia do chodzenia po lumpeksach, ale coraz częściej zastanawiam się, czy nie kosztowałoby mnie to mniej nerwów ( no i oczywiście złotówek!). No ale wracając do wiosny. Jest to idealna pora, aby pokazać efekty jakie osiągnęłam po treningach z Ewą Chodakowską :) Co prawda (jak już zresztą wspominałam) ćwiczę dopiero od połowy stycznia, więc efekty nie mogą być powalające, ale są! I to jest najważniejsze. Ćwiczymy dalej, nie poddajemy się i walczymy o wymarzoną sylwetkę! Trzymam kciuki za siebie i za Was :)




P.S. Mam dla was świetną muzykę na treningi, aż chce się wyginać ciałko :D http://www.youtube.com/watch?v=dREXsEaWtVk

wtorek, 19 lutego 2013

Chwila słabości...?

Witam :) Od kilku dni spotyka mnie to co myślałam, że mi nie grozi. Chwile załamania...więcej podjadania? W sumie to ćwiczyć nie przestałam, nie miałam przerwy nawet jeden dzień. Trening "odbębniony" każdego dnia z czego jestem naprawdę dumna :) Ale...coś jednak jest nie tak. Może to przez ten katar i lekkie zaziębienie jakie mnie ostatnio dorwało. Brakuje mi energii. Co prawda, gdy jestem na uczelni wśród znajomych z roku nie narzekam na to, co więcej jestem pełna energii, ale gdy wracam wieczorem do mieszkania to czuję jakby powietrze ze mnie uszło...:( nic mi się nie chce i czuję jakbym coraz bardziej męczyła się przy treningach.


Ale ale nie poddam się! Będę walczyć z tym smutkiem, który mnie dorwał ;) I co najważniejsze ciasteczka domowe podarowane przez mamusię, gdy wyjeżdżałam na stancję, pomógł skonsumować mi kolega :D Dziękuję, dziękuję ;* :D

Kontynuujemy walkę o idealną sylwetkę!

czwartek, 14 lutego 2013

Zdrowe jedzonko = zdrowe ciałko

Już prawie czuję wiosnę. Mam ogromną ochotę na jogging :) Niestety nie jestem na to całkowicie przygotowana. Oczywiście nie chodzi tu o moją formę o nie nie ;) Nie posiadam odpowiednich butów i szczerze mówiąc nie wiem jakie byłyby odpowiednie...może takie?
Nike Dual Fusion

Rozejrzę się za jakimiś i sezon na bieganie czas zacząć :)

Ale ale, w ostatnim poście obiecałam, że poopowiadam troszkę o odżywianiu. Na początku muszę zaznaczyć, że nie jestem dietetykiem, nie studiuję też takiego kierunku. Wciąż się o tym uczę, wraz z rozpoczęciem treningów zaczęłam szukać informacji i więcej czytać o zdrowym żywieniu. Obserwuję też wiele blogów na ten temat. Wiem, że na słowo "dieta" niejedna z was zadrży, też tak miałam i wiecie co...nadal tak mam :) Nie stosuję żadnej "diety cud", bo takie nie istnieją. Nie trzeba sobie wszystkiego odejmować od ust, żeby móc chudnąć! Trzeba jeść, ale mądrzej. Stopniowo zamieniać produkty niezdrowe na te bardziej zdrowe :) Myślę, że dobrze byłoby zacząć od zamiany pieczywa białego na pełnoziarniste. Podobnie z makaronami. W dzisiejszych czasach mamy duży komfort jeśli chodzi o wybór produktów. W niemalże każdym sklepie jest taka "zdrowa półka", dlatego zachęcam do częstszego zatrzymywania się przed nią.
Jeżeli chodzi o słodycze to radziłabym zrezygnować z nich, oczywiście nie całkowicie. Sama czasami mam taki dzień kiedy przegrywam wewnętrzną walkę i niestety moja ręka sięga na półkę z batonikami...nie jestem z tego dumna :( Ale znalazłam na to świetny sposób! Co to takiego? :D Ciasteczka cynamonowe. Oczywiście piekę je sama, Nie mają za wiele kalorii (ale nie objadam się nimi bez opamiętania, ograniczam się do 5 ciasteczek dziennie!) i na dodatek są z cynamonem, a jak wiem z treści diety 3D chili cynamon jest PRZYJEMNĄ przyprawą dla osób dbających o linię. Dla wyjaśnienia jak już wcześniej zaznaczyłam, nie stosuję żadnej diety, ale staram się obficie "przystrajać" potrawy takimi przyprawami:

I kto mi teraz powie, że przyprawy nie mają znaczenia?
Wracając do ciasteczek, podaję przepis, są bardzo łatwe do wykonania i niesamowicie smaczne.

  • szklanka cukru pudru
  • 1 kg mąki
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • opakowanie cynamonu mielonego
  • 500g margaryny
  • 5-6 żółtek
Zagniatamy ciasto, wykrawamy foremką ciasteczka i pieczemy (ja w temp. 150 stopni z termoobiegiem jakieś 15-20 minut wedle uznania ja wolę jak są jasne). Jest to duża porcja, jeżeli będziecie je zajadać w pojedynkę to polecam połowę podanej porcji :)

Czy jem tylko produkty zdrowe? No cóż...chciałabym, ale nie wszystkie produkty w mojej lodówce są dietetyczne, z niską zawartością tłuszczów i węglowodanów prostych. Oczywiście, że zdarza mi się zjeść biały chleb albo bułkę, nie zawsze jem makaron pełnoziarnisty (mama często robi swojski makaron, a ten dietetyczny wcale nie jest :D). Mamuśkowe pierogi też zajadam ze smakiem (ale też i z głową :P). Bardzo lubię żółty ser, oczywiście byłoby o niebo lepiej (dla mojego ciałka) jakbym wolała zamiast tego chudy twaróg, ale cóż nie każdy jest doskonały. Ale mimo swoich słabości to baardzo staram się jednak zaprzyjaźnić ze zdrowym jedzonkiem.
Na śniadanko bardzo polecam owsiankę na chudym mleku (1,5% lub ewentualnie 2%) z suszonymi owocami albo świeżym jabłkiem czy bananem. Pychotka :)

Jeżeli tylko znajdę jakiś ciekawy przepis na lekką potrawę i po osobistym sprawdzeniu go uznam, że warto to z pewnością podzielę się nim z Wami.

A teraz czas na KILLERA <3 (trening). Niedługo tu wrócę papa :)



środa, 13 lutego 2013

Motywacja musi być SILNA...


Witam witam :)
Nie wiem jak Wy ale ja jestem właśnie podczas przerwy międzysemestralnej (tygodniowe ferie). Niestety spędzam ten czas w domu, wykonując niezbyt interesujące czynności, ale odpoczynek to odpoczynek :) Jedyną pożyteczną rzeczą jaką robię codziennie to TRENINGI :) Tak tak, pewnie niejedna z was sobie myśli "co ta wariatka widzi w tych treningach?! Męczysz się, czerwieniejesz na twarzy, dyszysz, pot płynie strumieniami po całym ciele..." I to jest właśnie to! Kocham to uczucie zmęczenia, kocham uczucie płynących strumieni potu po twarzy, plecach, brzuchu! Czuję wtedy, że żyję! A co najważniejsze czuję, że CHUDNĘ :) 
Nie myślcie, że od razu zaczęłam ćwiczyć i od razu to pokochałam. Nad wszystkim trzeba popracować, a najlepiej zacząć od pracy nad UMYSŁEM. Co ma umysł do ćwiczeń nad sylwetką? Otóż wiele...jeżeli nie uświadomimy sobie czego tak naprawdę pragniemy, to nie mamy szans na uzyskanie tego. Podstawą jest określenie celu, precyzyjne określenie celu. Mój cel jest prosty. Wyćwiczyć sobie taką sylwetkę jaką ma EWA CHODAKOWSKA. Nie ma się co śmiać :) Wiem, że jeszcze duuuuużo pracy przede mną, ale to jest mój cel, moje MARZENIE. Określiłam swoje pragnienie i do niego dążę, konsekwentnie. Zatem jeżeli jeszcze nie wiesz czego pragniesz, pomyśl. Jest połowa lutego...wiosna przyjdzie zanim się obejrzysz a zaraz po niej lato :) JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ :D Czy Ty też? A może jednak jest pewnien szczegół, który nie pozwala Ci cieszyć się nadchodzącym latem? Może jest to na przykład fakt, iż nie czujesz się dobrze w swoim ciele? Jeśli tak to zapraszam do wspólnej pracy nad sobą! :) 

Jak już pisałam we wcześniejszym poście, bardzo długo nie mogłam się zmotywować, żeby zacząć trenować i zmienić swój styl żywienia. Treningi? Były ale krótko, w dodatku wcale się nad tym nie znałam i nie umiałam sama ułożyć odpowiedniej sekwencji ćwiczeń. Dieta? Cóż...słodycze odstawiałam, ale nie na długo. Tak samo z typowymi, niezdrowymi przekąskami typu chipsy, ciasteczka, popcorn. To wszystko jest smaczne, ale zauważmy jedną prawidłowość. Ile trwa przyjemność ze zjedzenia paczki chipsów? Kilka do kilkunastu minut? Czy te kilkanaście minut może się równać z piękną sylwetką przez całą wiosnę i lato (co prawda przez cały rok, ale tylko podczas tych pór roku odsłaniamy ciałko), setkami komplementów, wzrokiem setek mężczyzn, którzy patrzą z podziwem na nasze kształty oraz co najważniejsze z UCZUCIEM KOMFORTU WE WŁASNYM CIELE. Skupmy się na tym ostatnim, gdyż jak wynika z tytułu postu MOTYWACJA MUSI BYĆ SILNA. Co to oznacza? Motywacja musi pochodzić z naszego umysłu. Brzydko mówiąc "wszczepiamy" sobie motywację w swój umysł i z niego bierzemy wszelkie argumenty popierające nasze działania. Oczywiście inspirujemy się czymś konkretnym (u mnie jest to Ewa Chodakowska sama w sobie, jest dla mnie inspiracją i motywacją). Nie motywujmy się czymś płytkim np. "schudnę, żeby pan X zwrócił na mnie uwagę". A co jeżeli pan X przestanie się nam podobać? Motywacja zanika, jest zbyt płytka i przede wszystkim nietrwała.

Gdy już uda nam się wszczepić motywację w umysł, to nie pozostaje nam nic innego, tylko zacząć treningi i sporządzić nowy, zdrowy jadłospis :)

W następnym poście trochę o żywieniu, ZAPRASZAM :)

A teraz dla motywacji coś letniego i "uśmiechniętego" :D (tak to ja, ale jeszcze w starym ciałku ;P )

Jezioro Solińskie, Bieszczady polecam gorąco urocze miejsce :)

wtorek, 12 lutego 2013

Początki bywają trudne...



Witam :)
To mój pierwszy blog, dlatego początkowo brak doświadczenia i umiejętności będą zauważalne, ale mam nadzieję, że szybko nabiorę wprawy.
Po co to wszystko? Otóż...mój blog powstał, gdyż uważam, że szczęściem trzeba się dzielić. Nie, nie mówię ani o zakochaniu, ani o jakimś szczególnym osiągnięciu. Chociaż z tym osiągnięciem to po części prawda. Mianowicie chciałam dzielić się z wami szczęściem jakie dała mi zmiana stylu mojego życia
Ale może zacznijmy od początku :)
Tak więc...szczupła to ja nigdy nie byłam. Jako dziecko przecież nikt nie zwraca na to za bardzo uwagi. Nie ma się co oszukiwać, mała dziewczynka nie myśli o szerokości swoich bioder ani objętości w talii a już na pewno w żadnym wypadku nie marzy o tym, aby jej ponętne kształty zawróciły niejednemu chłopakowi w głowie. Tak było i ze mną. Za słodyczami jak przepadałam tak i przepadam dalej (z tym, że dziś nie ulegam zbyt często słodkim pokusom). Ale niestety tak to w życiu bywa, że czas upływa, my się starzejemy, dorastamy. Nie jestem jakimś odstępstwem od tej reguły, też dorosłam. Stałam się nastolatką. I wiecie co? Szok. W końcu przejrzałam na oczy...jestem gruba!
 
Nie chcielibyście wiedzieć ile razy próbowałam się odchudzać, ile razy sobie obiecywałam "nie jem słodyczy" "zaczynam ćwiczyć". Zresztą sama tego nie wiem, nawet nie wiem czy potrafię do tylu liczyć. Oczywiście, że ćwiczyłam, oczywiście, że nie jadłam słodyczy...ale trwało to co najwyżej kilka tygodni. Po prostu moja motywacja była zbyt słaba. Schudnąć, żeby podobać się chłopakom? No way!
To nie jest żadna motywacja i musicie o tym pamiętać zawsze i wszędzie. Robicie to tylko i wyłącznie dla siebieMy God nawet nie wiecie ile mnie to kosztowało stresu. Ale czy tak właśnie musi wyglądać droga do wymarzonej sylwetki? O nie nie kochane! :D Dzięki Bogu dowiedziałam się o istnieniu niesamowicie motywującej, przerażająco optymistycznej, niemożliwie wytrwałej i irytująco radosnej osoby, którą kocham nad życie!
Tytuł mojego bloga to właśnie jej (a teraz także i moje) ulubione zdanie. Bardzo możliwe, że słyszeliście już o niej, cała Polska już o niej słyszała. Cholernie dużo osób ją kocha tą samą miłością co ja, ale znajdą się niestety i tacy co czyhają tylko na jej potknięcie. Ale to mało istotne,
miłość zawsze zwycięża :) Uwaga uwaga oto ona: EWA CHODAKOWSKA
 


Powiedz, że ta figura nie jest marzeniem a popadnę w ciężką chorobę psychiczną. Nie no żarcik, ale tak szczerze, jej figura- MY DREAM. Ta kobieta odmieniła moje życie. To stało się w bardzo niedługim czasie, wystarczyło, że weszłam na jej fanpage na facebooku, przeczytałam motywujące notatki i opisy, starannie przejrzałam wszystkie zdjęcia, przyjrzałam się jej ciału. That's all! Wystarczyło :) Jeżeli jesteś zwykłą szarą kobietką/ nastolatką, która czuje się w swoim ciele jak w starym, podartym, poplamionym łachu to zapraszam Cię do dalszego czytania mojego bloga oraz na stronę mojej ukochanej CZARODZIEJKI http://www.facebook.com/chodakowskaewa?ref=ts&fref=ts Czy to działa? No wiesz..mogłabym zdradzić, ale czy nie lepiej byłoby samemu odkryć tą tajemnicę? ;)
A teraz coś mojego. Dwa zdjęcia. Pierwsze jeszcze w starym ciele, drugie już w nowym (proszę wziąć pod uwagę, że treningi z Ewą zaczęłam ponad 2 tygodnie temu i zamierzam je kontynuować)
 
Ćwiczę dość krótko, ale efekty widzę (może na zdjęciach nie jest to tak widoczne, ale na żywo naprawdę widać :) )

Poza treningami oczywiście trzeba się zdrowo, racjonalnie odżywiać. Wcale to nie oznacza, że mamy się głodzić. Wręcz przeciwnie! Musimy jeść i to 5 posiłków dziennie, ale jak już powiedziałam ma być to racjonalne żywienie. Często ale w mniejszych ilościach, przede wszystkim zdrowo. Słodycze tylko okazjonalnie, węglowodany proste zamieniamy na węglowodany złożone, tłuszcze i oleje na oliwę z oliwek, wszystko o wysokiej zawartości tłuszczu zamieniamy na produkty "pośniejsze" czyli mleko zamiast 3,2% kupujemy 1,5% lub ewentualnie 2%. Jak trenować to wszystko znajdziecie na fanpage'u Ewy ja mogę wstawić kilka linków z youtuba, z których chętnie codziennie korzystam:
http://www.youtube.com/watch?v=j_iRGMFgRfo
http://www.youtube.com/watch?v=5sctqjrVEfA
http://www.youtube.com/watch?v=FVzNHbV0ELE i http://www.youtube.com/watch?v=U5nIWbNxRJ8
http://www.youtube.com/watch?v=3tJrKb7vXuc&list=UUhglSylVQdMQ5JGsbVpSY7g&index=4
http://www.youtube.com/watch?v=XYN0kRJFDCQ
http://www.youtube.com/watch?v=hCsshQynUWA&list=UUhglSylVQdMQ5JGsbVpSY7g&index=2
http://www.youtube.com/watch?v=ikx76gZqEXc&feature=youtu.be&a
Polecam gorąco i zachęcam. Już niedługo wiosna potem lato! Kto nie chce mieć idealnej sylwetki? Kto chce się wstydzić swojego ciała w bikini? Na pewno nie JA! :)

Będę na bieżąco opowiadać o swoich dalszych zmaganiach z tłuszczykiem, a także o tym  jak można się pozytywnie zmienić z wprowadzeniem ZDROWEGO STYLU ŻYCIA. A teraz...czas na trening ;) ;*