Święta to zdecydowanie najgorszy czas dla mojej diety...za dużo ciastek, za dużo wszystkiego! Ćwiczę codziennie, nawet w święta nie odpuściłam, ale co z tego, gdy pochłonęłam tyle ciast?? Ten czas nie jest dla mnie najlepszy...zima trwa już WIECZNOŚĆ! Mam jej dość, brakuje mi energii, brakuje chęci na wszystko. Leżało by się tylko w łóżku, albo siedziało przed laptopem i narzekało na tą nieznośną pogodę. Wiem, że to nie najlepsze wyjście i należałoby jakoś tej wiośnie pomóc, ale co gdy nie mam na to sił? Bo nie mam...uchodzą ze mnie wszelkie chęci, zostaje tylko ta zimowa chandra. Kiedy nie wejdę na fanpage'a Ewy to tryska z niego optymizm. Ona chyba ma tyle energii o jakiej ja nigdy nawet nie marzyłam...zazdroszczę jej okropnie, chciałabym być taka jak ona :) taka niemożliwie optymistyczna!
O nauce nawet nie wspomnę...nie mam ochoty nawet o niej pomyśleć, a co mówić o wzięciu się za nią. Jedyne co daje mi jakąś nadzieję na oderwanie się od tej nudy to weekendowe szkolenie na jakie jadę w sobotę. Mam nadzieję na nowe znajomości i przede wszystkim na to, że coś się zmieni w moim życiu, na lepsze! Oczekuję z niecierpliwością ale i z pewną dozą tremy...ale pewnie niepotrzebnie :)
Jutro wracam do Lublina i na nowo się za siebie biorę w kwestii odżywiania, ciężkie to wszystko, ale mam cel i do niego dążę! I się nie zatrzymam :) choćby nie wiem co...muszę udowodnić, że jestem twarda! Zawsze o tym marzyłam, a marzenia są po to, żeby je spełniać, ZAPAMIĘTAJ! :)
